piątek, 24 grudnia 2010

Magia Świąt...

Wyruszyłam dziś z przyjaciółkami na spacer przy okazji, którego odbyły się ostatnie zakupy. Jednak wiele naszych obserwacji sprowadziło się do ocen napotkanych zjawisk oraz ludzi. Przemierzałyśmy ścieżkami naszej mieściny w błocie, śniegu oraz roztopowych potokach chodnikowych i ulicznych, oczywiście wszystko biorąc z przymrużeniem oka. Nie będę się rozwijać na temat tłumów, korków i kolejek, bo to jakby norma, ale to ogólne poddenerwowanie, trąbienie, zasłyszane kłótnie to już jest zjawisko :).
Pierwsza sytuacja nastąpiła na hali targowej, kiedy to stojąc w długiej kolejce, by jak co tydzień zakupić 25 dkg sera żółtego, znajdujące się przede mną panie (jak domniemam z ich rozmowy matka z córką) wykłócały się o to jakie wędliny wybrać na ten świąteczny czas.
Matka (do sprzedawczyni): - Macie jakąś dobrą szynkę?
Sprzedawczyni:-Ta jest dobra, ta też i ta (oczywiście) też.
Matka: - No dobrze to poproszę pół tej w kawałku.
Córka: - Pół?! Przecież to się zepsuje!
Matka: - Nic sie nie zepsuje, gdzie się zepsuje? Darek zje!
Córka: - Rób co chcesz (:/), ja biorę Darkowi 30 dkg tej z warzywami, bo taką lubi!
Matka: - Weź więcej! Pół kilo poproszę (zwróciła się uprzejmie do sprzedawczyni).
Córka: - To się wszystko zepsuje! (bardzo zirytowana)
Matka: - Nic się nie zepsuje! Darek lubi.
Matka: - I jeszcze może tej Sopockiej kawałek (z uśmiechem do sprzedawczyni).
Córka: - Po co jeszcze to?!
Matka: - Cicho, nie gadaj głupot!
...itd.
Wniosek? Niektórzy w ten świąteczny czas potrafią uprzejmie zwracać się do obcych, a irytację i złość pozostawiają dla rodziny :). Pierwszy komentarz mojej przyjaciółki: "Magia świąt".

Gdy doszłyśmy do centrum jakiś pan pasażer postanowił wysiąść z samochodu stojącego w korku na światłach. Jakież było nasze wystraszenie, gdy wokół rozległ się długi i donośny klakson z samochodu przemieszczającego się sąsiednim pasem. Pan i tak wyszedł z auta i podążał wzdłuż jezdni rozdzielającym ją pasem aż do świateł, jak Człowiek Legenda (znów komentarz przyjaciółki). Zatrzymał się na środku jezdni między autami stojącymi przed przejściem dla pieszych i grzecznie poczekał na zielone :).  Magia świąt.

W końcu "przystanek księgarnia". Zatrważające jest to, że w 70 tys. mieście są tylko dwie księgarnie. No, ale tak wszyscy kupują przez internet :). Jedna weszła do księgarni, a dwie pozostałe z wózkiem stoją przed nią. Nagle znów, ku naszemu wystraszeniu, tuż obok spada z dachu wielka sterta topniejącego śniegu. W lekkim szoku spoglądamy w górę i odsuwamy się na bezpieczną odległość. Dobrze, że nikomu nie spadło na głowę, bo przecież u nas nie odśnieża się dachów tylko liczy się na dobry, poczciwy los. Magia świąt.

Idziemy dalej, oglądając się nad siebie czy, aby przypadkiem nie zamierza na nas spaść jakaś sterta zalegającego na dachu śniegu i znów ku naszemu wystraszeniu wybucha głośno petarda. Z pewnością ktoś zorganizował sobie przygotowania do Sylwestra :). Magia świąt.

Przechodzimy pod mostem, który od lat 80-tych wciąż wygląda tak samo, po to, by za chwilę wracać śpiesznym krokiem, baa nawet biegiem przy budynkach pełnych tabliczek "Uwaga! Spadający śnieg". Ot, magia świąt!

Po drodze zahaczamy o nasze ulubione zapiekanki, co by się posilić i po raz kolejny jedna wchodzi do sklepu w poszukiwaniu paska, a dwie czekają na nią z wózkiem. Wtem jednokierunkową wąską uliczką przejeżdża 'wypasione BMW' z prędkością jakichś 70 km/h rozbryzguje przykrawężnikowe kałuże na przechodniach. Nasz komentarz już znany: magia świąt.

Tylko najmłodszy członek załogi niczego nieświadomy spał słodko w wózku. Miło jest mieć obok siebie w tym czasie tak pozytywne, potrafiące śmiać się z tych i tym podobnych sytuacji osoby. Magia świąt działa u nas przez cały rok :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz